Cała Werona od miesiąca obklejona jest plakatami Festival dell’Oriente. Osobiście nigdy nie zachwycałam się Azją, ale jako że organizują już 9 edycję festiwalu we Włoszech znaczy, że wydarzenie jest warte uwagi. Padwa oddalona jest o jedyne 6 euro pociągiem, który niestety nie przyjechał (drugi strajk pociągów w tym tygodniu), ale podróż zaplanowałyśmy na dzień przed egzaminem, więc w imię ,,wszystko byle się nie uczyć”, dotarłyśmy coraz bardziej modnym zarówno w Polsce, jak i we Włoszech Blablacarem i jak zwykle… było warto!
Festiwal to niesamowicie bogaty, unikatowy happening poświęcony tradycjom, jedzeniu, muzyce… wszystkim co związane z kulturą Orientu. Ilość wystawców przytłaczała do tego stopnia, że po wejściu, nie wiedziałyśmy od której strony rozpocząć naszą podróż w głąb Azji…Traf chciał, że pierwsza rzecz, która przykuła naszą uwagę, to ludzie wiszący w hamakach w samym środku festiwalowego zgiełku. W teorii miało im to pomóc się zrelaksować, jednak mnie osobiście zestresowaliby gapie i ludzie robiący zdjęcia (ja też nie mogłam się powstrzymać i dołączyłam do tej drugiej grupy)

Później było tylko lepiej, szybko wczułyśmy się w klimat imprezy. Kolejne przystanki to między innymi: degustacje kaw, herbat i sake, warsztaty origami, kaligrafii koreańskiej, sprzedawane na wagę przyprawy orientalne (wśród których oczywiście królowała Curry) masażyści, wróżbici, sprzedawcy dywanów, chust, toreb, biżuterii i sziszy. W największej z sal zamontowano scenę, na której od otwarcia do zamknięcia, z krótkimi przerwami, odbywały się występy wszelkiej maści, od sztuk walki po taniec brzucha.
Program przewidziany był na 3 dni, codziennie przedstawiano co innego, jednak my nie należałyśmy do tych gości, którzy spędzili większość czasu pod sceną. Wręcz przeciwnie, sporo się nachodziłyśmy miedzy kolejnymi stoiskami, aby ostatecznie położyć się na poduszkach w tybetańskim namiocie i poczuć się jak na dalekim wschodzie…
Nie pozostaje nic innego, jak zrelacjonować naszą orientalną podróż fotoreportażem…




to dla mnie raj. Azja dla mnie to najciekawsze miejsce na świecie. Szkoda, że w Łodzi nie ma podobnego festiwalu 😦
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kolejny festiwal: Torino w marcu!!! Polecam wszystkim miłośnikom Azji!
PolubieniePolubienie