Boże Narodzenie jak kiedyś

,,Mieszkańcy gminy Diano Arentino pod patronatem władz lokalnych prezentują ,,Boże Narodzenie jak kiedyś” – żywa szopka, dawne smaki i tradycyjne rzemiosła wśród domów, uliczek i placów.”

Zaproszenie o takiej treści rozwieszone było w całej okolicy, a właścicielka domku, który wynajmowaliśmy gorąco zachęcała, abyśmy wpadli. Wpadliśmy i zdecydowanie nie żałujemy!

12471242_10204041790283783_512537235_o

,,Wycieczkę” po ulicach miasteczka otwierało Cesimento (spis ludności). Elegancki pan, siedzący przy stoliku z kałamarzem, starannie zapisywał nazwisko każdego przybyłego.

image

Następne przystanki to poszczególne warsztaty, bądź izby sprzed wieków. Zobaczyliśmy między innymi panie przędące wełnę owczą, szewca, czy stoisko z babcinymi przysmakami, pieczonymi kasztanami i lokalnym alkoholem.

12458647_10204041790083778_1667298044_o
Tylko buty pani na pierwszym planie zdradzały fakt, że jesteśmy w XXI wieku. Jednak reszta stroju, a przede wszystkim atmosfera naprawdę była ,,jak kiedyś”.
image
Do spróbowania na stole znalazły się Frittata z ziołami, ravioli z szałwią i rozmarynem, nadziewane kwiaty cukinii, a także na słodko fritelle.
wp-1451732542699.jpg
Między stoiskami powoli, ale zgrabnie spacerowała pani nosząca dzban z wodą na głowie, podejrzewamy jednak, że był pusty. 

Mniej więcej w połowie drogi spotkaliśmy naszą proprietarię (właścicielkę mieszkania) ciągnącą niczym na smyczy białego konika pony, a tuż za nią jej córkę prowadząca owcę i kozę. Jak zwykle nader energiczna wskazała nam drogę do dalszych atrakcji.
Kolejną byli panowie pokazujący starodawne metody wytłaczania oliwy, w końcu to w Ligurii wytwarza się tę uważaną za najlepszą, która posiada certyfikat D.O.P. świadczący o tym, że wysoka jakość produktu ma bezpośredni związek z czynnikami naturalnymi, występującymi w danym regionie. Mimo, iż zbiory zaczyna się w październiku, to czarne oliwki dojrzewają dopiero w styczniu, a nawet lutym, można więc powiedzieć że znaleźliśmy się w sercu oliwkowego raju w samym szczycie zbiorów.

image
Oliwki z płóciennego worka wyrzucano na rozłożone obok prześcieradło, w celu sprawdzenia ich dojrzałości. 

Następnie, czekając, aż wszyscy zbiorą się na głównym placu, kolejne gospodynie częstowały wszystkich gorącymi fritellami z jabłkami, a zwierzęta zbierały siły przed wielkim finałem.

wp-1451733321337

Przy każdym że stoisk wisiała kartonowa tabliczka z nazwą w dialekcie liguryjskim, który praktycznie nie jest już przez nikogo używany. Uczestnicy wydarzenia starali się co raz wpleść jakiś zwrot w lokalnym dialekcie, jednak sami śmiali się że nie przypomina on ani trochę języka włoskiego. Moim zdaniem ma sporo naleciałości z francuskiego w końcu Liguria graniczy z Francją.

IMG_5670
Ustaia de angeina – najprawdopodobniej oznacza Osteria da Angelina (gospoda Angeliny)

Całe wydarzenie zwieńczyła festa na głównym placu, gdzie mieszkańcy dzieląc się Panettone, składali sobie bożonarodzeniowe życzenia. Nasza obecność była nie lada atrakcją, ponieważ nie co roku zdarza się że ktoś zza granicy bierze udział w tym tradycyjnym świętowaniu.
My też byliśmy zachwyceni, że mieliśmy okazję doświadczyć na własnej skórze folkloru w tak czystej postaci.  Cała ,,szopka” odstawiona przez mieszkańców pokazała nam urok małych miasteczek i piękno podtrzymywania tradycji przez starsze pokolenia, bo to właśnie starsi byli ,,aktorami” w tym przedstawieniu i to oni zdecydowanie bawili się najlepiej. Kto wie, może któraś z babć przędących wełnę, 60 lat temu była aniołkiem w żywej szopce Diano Arentino. Mimo, iż przyczyną całego zamieszania są chrześcijańskie święta obchodzone w wielu zakątkach świata, to my znaleźliśmy się na chwilę w zupełnie innej bajce, tutejszej, liguryjskiej.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s