Najbardziej znany włoski amfiteatr? Oczywiście Koloseum. Arena w Weronie mimo tego, iż pod względem wielkości plasuje się dopiero na trzecim miejscu we Włoszech, jest miejscem,w którym wystawiane są oryginalne broadwayowskie spektakle.
My, w sumie z przypadku, a raczej z braku innych opcji (ponieważ jest już mocno po sezonie) wybrałyśmy spektakl ,,Jesus Christ Superstar” i zdecydowanie polecamy!
Poza tym, że było to już ostatnie tegoroczne przestawienie w Arenie, miałyśmy wyjątkowego farta do pogody,gdyż 15 min przed zakończeniem spektaklu zaczęło kropić. Nie bez powodu na bilecie napisane jest „gli spettacoli all’aperto in genere, si tengono anche in caso di pioggia” („spektakle na otwartym powietrzu z reguły odbywają się w przypadku deszczu”).
Show robi wrażenie, a starożytna sceneria Areny dodaje mu jeszcze więcej blasku. Utwory bardziej lub mniej znane w wykonaniu profesjonalistów, którzy grali w filmie o tym samym tytule, zostały nagrodzone gromkimi brawami, co skłoniło mnie do poszperania w Internecie. Gdy miesiąc później przeczytałam artykuł o werońskim „Jesus Christ…”, moje zdziwienie było przeogromne, gdyż aktorzy są naprawdę wielkimi osobistościami, a ja za jedyne 29,50 Euro miałam okazję posłuchać ich na żywo.
I rzeczywiście głos 71-letniego Ted’a Neeley’a (Jezus) wywołał u mnie ciarki, a piosenka ,,I don’t know how to love him” w oryginalnym wykoniu Yvonne Elliman zostanie mi w pamięci na długo.
Mieszkać w Weronie i nie pójść na spektakl w Arenie to grzech! Na szczęście załapałyśmy się teraz, bo nowy sezon rusza dopiero od maja…