Każdy z nas jest inny i oczywiście nie powinno się wrzucać ludzi do tego samego worka, ale wiemy, że każdy naród ma swoje cechy charakterystyczne. Mimo, że Sardynia należy administracyjnie do Włoch, to jej mieszkańcy twierdzą, że przynależą do innej narodowości i mają do tego podstawy, o czym pisałam już dawno temu ->https://interpretareitalia.com/2017/11/09/gena-nie-wydrapiesz-czyli-czy-sardynczycy-maja-w-ogole-cos-wspolnego-z-wlochami/
Czym zatem jest sardyńskość? Jakie cechy wspólne mają mieszkańcy wyspy i co noszą w sercu, nawet gdy opuszczają wyspę?
Limba Sarda
Kultura danej narodowości i jej język są ze sobą ściśle związane. Pamiętam jak na studiach opowiadano nam o prawie relatywizmu językowego (hipoteza Sapira-Whorfa), które mówi, że język, którym się posługujemy, ma wpływ na sposób myślenia. Język jest swego rodzaju odzwierciedleniem środowiska, w którym się rodzimy, wychowujemy i żyjemy.
Wspominałam już kiedyś, że język sardyński nie jest dialektem, a językiem i każdy sardo jest z niego dumny, choć nie każdy umie się nim posługiwać. Wyróżniamy co najmniej 7 dialektów w języku sardyńskim i możecie być pewni, że jak dwóch mieszkańców Sassari spotka się za granicą, zaczną mówić w dialekcie sassarese. Dialekty nie są nauczane w szkołach, ale w domach używane są tak często, że sardi bez problemu się nimi posługują. Nikogo pewnie nie zaskoczy, że powstają również piosenki w poszczególnych dialektach. Ich teksty dotykają zazwyczaj tematów związanych z życiem codziennym na wyspie. Jedną z najbardziej znanych piosenek w dialekcie sassarese jest ,,la Mirinzana” (tłum. bakłażan), w gallurrese ,, Eu no socu gaddhuresa” (tłum. jestem z Gallury), a w logudorese (ten najprawdziwszy sardyński dialekt) ,,Terra mia” (tłum. moja ziemia).
Upartość
Mój mąż lubi mawiać ,,Da buon sardo, sono testardo” (Jako typowy sardyńczyk, jestem uparty) i niestety nie żartuje. Śmiem twierdzić, że nie przypadkowo te dwa słowa (sardo i testardo) się rymują. Każdy Sardo czyli Sardyńczyk jest testardo czyli uparty. Ich zatwardziałość w przekonaniach jest oczywiście pokłosiem wydarzeń historycznych. Sardynię próbowano zdobyć wiele razy. Każdy komu udało się dotrzeć na wyspę, chciał nią zawładnąc, co oczywiście nigdy nie spotkało się z aprobatą mieszkańców. Stąd ich silne charaktery, a przynajmniej tak to sobie i innym tłumaczą.
Syndrom ,,kontynentu”
Nigdy nie przestanie mnie bawić jak ktoś z naszych znajomych wyjeżdżając z Sardynii mówi, że jedzie na kontynent (vado in continente). Continente to w rozumieniu Sardyńczyka kawałek ziemi, który rozciąga się się od Livorno (port, do którego przypływają promy z Sardynii) do bieguna północnego. Zazwyczaj jednak używają tego określenia jadąc po prostu do Włoch i najczęściej gdy jadą na północ. Ci ,,z kontynentu” to włosi z inną mentalnością i śmiesznym północnym akcentem. Kontynentaliści (nazwijmy ich tak na potrzeby postu) przyjeżdżają latem na Sardynię i dają się rozpoznać na kilometr. Wielu z nich posiada domki letniskowe na sardyńskim wybrzeżu, ale ich relacja z sardyńczykami to połączenie miłości i nienawiści, ponieważ bez turystów bezrobocie na Sardynii byłoby jeszcze większe, ale to właśnie oni odpowiadają za śmieci na drogach, nielegalne połowy i brudne plaże.
Szacunek do pasterzy
Mimo, że żartobliwie mówi się, że na jednego Sardyńczyka przypadają 4 owce, to właśnie owcom Sardynia zawdzięcza ogromną część bogactwa kulturowego, ale także ekonomicznego. Na Sardynii produkuje się największe ilości serów owczych i kozich w całych Włoszech. Co ciekawe, pecorino romano (dojrzewający ser owczy typowy dla Rzymu, główny składnik carbonary) produkowany jest z mleka owczego pochodzącego z Sardynii a nie Lacjum.
Spotykane jest jeszcze obraźliwe określanie Sardyńczyków jako pecorai. Po włosku pecoraio to po prostu pasterz, ale gdy ktoś używa tego słowa w odniesieniu do mieszkańców Sardynii ma na mysli zazwyczaj osobę zacofaną, zaniedbaną, niewykształconą, która w życiu zajmuje się tylko hodowlą owiec.
Fakt faktem w lodówce każdego Sardyńczyka, który wyemigrował z wyspy znajdziemy pecorino, którym chętnie częstuje znajomych, aby promować ,,najlepszy włoski ser” 😉
Niemałą burzę w Internecie wywołała marka Pandora, która kilka lat temu opublikowała reklamę swoich zawieszek we włoskim stylu. Każda z nich miała symbolizować jeden z regionów Włoch. W kolekcji znajdziemy zawieszkę z pizzą (Neapol), makaronem (Bolonia), czy Koloseum (Rzym). Niefortunnie zawieszka reprezentująca Sardynię to owieczka. Reklama spotkała się z falą hejtu od Sardyńczyków, którzy poczuli się urażeni stereotypowym podejściem, twierdząc, że Sardynia ma do zaoferowania znacznie więcej i powinna być kojarzona z czymś innym niż tylko owce.

Sardinian survival kit (niezbędnik sardyńczyka)
Skoro jesteśmy przy temacie zawartości lodówki sardyńskiego emiganta, mogę Was zapewnić, że kilka produktów znajdziecie w niej na pewno, a gdy się skończą zostają wpisane na listę do zamówienia pacco da giu’ od mamy (dosłownie paczka z dołu/południa). Wśród tych niezbędnych znajdziemy na pewno wcześniej wymieniony pecorino, salsiccia sarda (sardyńska kiełbasa) i torrone (nugat z Alghero). W kredensie na pewno leży pane carasau (cienki chlebek), a w zamrażalce mirto (lokalny likier), którym zostaniecie poczęstowani na koniec posiłku.
Co do paczki, zamawiana jest w miarę potrzeby, raz na pół roku, czasem rzadziej, ale na pewno jeśli Sardyńczyk nie spędza Świąt w domu, już w listopadzie zamówi przesyłkę z domu. Oczywiście tęsknota za produktami z domu nie dotyka tylko Sardyńczyków. W czasie pandemii we Włoszech powstało kilka firm specjalizujących się w wysyłaniu tego rodzaju boxów, np. Mammapack, gdzie znajdziemy produkty z każdego regionu. Na dowód, że nie rzucam słów na wiatr, udostępniam zdjęcie sardyńskiej półki w naszej lodówce.

Duma i miłość do ojczyzny regionu
Centu concas centu berritas. To stare powiedzenie sardyńskie oznacza ,,sto głów, sto beretów” i idealnie oddaje sytuację jedności na Sardynii, a raczej jej braku. Mimo, że Sardyńczyków jest mało (wyspę zamieszkuje ok. 1,5 miliona ludzi), nie są zjednoczeni. Niemalże każdy mieszkaniec wyspy ma inny sposób myślenia, wizję i interpretację w wielu kwestiach od decyzji politycznych do błahostek życia codziennego.
Czy można powiedzieć, że Sardynia to kraj podziałów? Jeden Sardyńczyk powie, że tak, drugi, że nie. I właśnie w tym rzecz.
Najpopularniejszy konflikt lokalny to ten między miastami Sassari a Cagliari. Olbiesi (mieszkańcy Olbii) nazywani są przez resztę imigrantami z Ligurii, tzn. zarzucane jest im, że nie są prawdziwymi sardi. Natomiast Barbaricini (zamieszkujący środek wyspy) nie przyjaźnią się z nikim, ponieważ są na ogół nieufni i pełni uprzedzeń. Można więc stwierdzić, że każdy sardo czuje przynależność do danego mikroregionu i jest dumnym nacjonalistą (z przymrużeniem oka oczywiście).
Wiara w magię
Bliskie sercu elementy w domu sardyńskiego emigranta znajdziemy nie tylko w lodówce. Prawie każda sarda nosi na szyi su coccu – amulet, czarna kulka z obsydianu chroniąca przed ,,złym okiem/spojrzeniem”. Na jej palcu znajdziemy pewnie fede sarda, czyli tradycyjną obrączkę. W szafce sardyńczyka możecie wypatrzyć pattadese, czyli tradycyjny nóż z miasteczka Pattada, a na ścianie jedną z tradycyjnych karnawałowych sardyńskich masek. Temat wierzeń, czarów i amuletów to kwestia na tyle rozległa, że nadaje się na oddzielny post, natomiast pewne jest, że każdy sardo, nawet jak nie do końca wierzy w tę magiczną część tradycji sardyńskiej, doskonale zna legendy i opowieści przekazywane z pokolenia na pokolenie.




Międzypokoleniowa więź
Sardynia to ziemia stulatków. Kiedyś wspomniałam o tym, że to właśnie na tej wyspie znajduje się tak zwana ,,blue zone” czyli jedno z pięciu miejsc na świecie z największym odsetkiem osób osiągających wiek 100 lat. W związku z tym, wiele dzieci ma okazję poznać nie tylko swoich dziadków, ale także pradziadków. Co więcej, w mniejszych miastach zazwyczaj rodziny mieszkają w dużych domach zwanych u nas bliźniakami, gdzie część domu zamięszkują ciocie, wujkowie, a inną dziadkowie, pradziadkowie itd. Seniorzy pełną ważną rolę w sardyńskim społeczeństwie. To oni przekazują słownie legendy, uczą młodych języka/dialektu, gotują tradycyjne potrawy, a w ostatnich czasach wspierają finansowo dzieci i wnuki, które walczą z kryzysem ekonomicznym. Wszystko to powoduje, że sardyńczycy są bardzo rodzinni.

Istnieje tylko jedno morze
Cecha, którą można przypisać każdemu sardyńczykowi to duma z sardyńskiego wybrzeża. Niektórzy z nich nigdy nie byli nawet na ,,kontynencie”, a inni zwiedzili pół świata. Każdy, jak jeden mąż, potwierdzi, że najpiękniejsze morze jest na Sardynii. Ci, którzy wyemigrowali muszą choć raz w roku odwiedzić wyspę i w zależności od upodobań pójść na ryby, wypożyczyć gommone albo pójśc chociażby na spacer na plażę.

Post zaakceptowany przez Sardo DOP, który podpisuje się pod każdym paragrafem. Na pewno znajdziecie wyjątek od reguły, ale obiecuję, że każdy sardyńczyk, którego poznacie, będzie miał chociaż kilka z wymienionych cech. Znacie jakichś sardyńczyków? Zgadzacie się z moją listą?