Czym pachnie i jak smakuje Taormina?

To już ostatni post dotyczący mojego pobytu w Kalabrii. Nadszedł zdecydowanie czas na pożegnanie się z wakacjami i wraz z nim to nastąpi. Poza Wyspami Liparyjskimi, miałam też okazję odwiedzić Taorminę.
W zasadzie spędziłyśmy tam zaledwie kilka godzin, ale to wystarczyło, aby zakochać się w tym cudownym mieście, niczym wszyscy pisarze opisujący tę ,,perełkę Sycylii”.

Czytaj dalej

Rzucam wszystko, wyprowadzam się na Lipari!

Jednodniowa wycieczka to jakieś 6 h na statku, po dwie na każdej z wysp, niezliczona ilość miejsc zapierających dech w piersiach i mniej więcej 4 dni zapachu siarki na skórze.

Wyspy Liparyjskie, inaczej Eolskie (nazwa od boga wiatru Eola) administracyjnie należą do Sycylii, ale prościej dostać się na nie z Kalabrii, dlatego też się tam znalazłam.

Czytaj dalej

Venerdi Gnocolar – karnawał po werońsku

Niby to tylko 115 km, niby sąsiedni region, ale karnawał w Weronie to coś zupełnie innego niż karnawał wenecki. W piątek 13-stego lutego miałam okazje zobaczyć il Venerdi Gnocolar (Gnocchi’s friday, czyli kluskowy piątek). Werona to jedno z niewielu miast, które może pochwalić się starożytnym pochodzeniem karnawału, który opisywany był już w księgach z 700-nego roku. Chyba tak bliskie sąsiedztwo z Wenecją jednak sprawia że mało kto o tym słyszał.

Czytaj dalej

Przyćmiona przez Mediolan perła Lombardii

Gdzieś, ktoś mimochodem rzucił nazwę Mantova. Że był, że ładnie, że niedaleko, zostało w pamięci, ale nigdy nawet nie pofatygowałąm się, aby przeczytać coś więcej. W kolejny dzień poegzaminowej laby, zdecydowałyśmy, jedziemy jutro.

W Mediolanie od paru dni leży śnieg, a to przecież w tamtą stronę. Dodatkowo miasto otaczają trzy jeziora. Będzie zimno, pomyślałyśmy, ale według ilmeteo.it o 16:00 miało pojawić się nawet trochę Słońca. Szalę jak zwykle przeważyła odległość i cena biletu. To tylko 46 min albo jak kto woli 3,75 Euro stąd.

Czytaj dalej

Pod (grudniowym) Słońcem Toskanii

Aż ciężko uwierzyć, że minął prawie miesiąc nowego roku. Za nami sesja, więc i więcej czasu. Powspominać święta zawsze miło, szczególnie takie – spędzone we Włoszech. Może i bez śniegu, może i nie tradycyjnie, ale z rodziną. A przy okazji zwiedziłam Toskanię i to tę inną – pozasezonową, chyba prawdziwą.

Lukka, Florencja, Viareggio, a nawet liguryjskie Riomaggiore – taki mniej więcej był plan. Bo czy zawsze trzeba siedzieć przy pełnym jedzenia stole i narzekać na dodatkowe kilogramy po świętach?

Czytaj dalej

Motoryzacyjna Werona

Większość wyjechała już do domów, na werońskich uliczkach coraz więcej miejscowych i coraz mniej turystów. To ostatnia okazja, aby odwiedzić Mercatino di Natale zanim całe miasto ogarnie karnawałowa atmosfera. Jak wspomniałam wczesniej w sobotę (20 grudnia) odbyła sie manifestacja Babbo Natale in Moto. Ogromne ilości motocyklistów w strojach mikołajów przyjechały na Piazza Bra’. Strzelam, że jeździli w kółko, gdyż nie sądzę, że mogło przybyć ich aż tyle. Wydarzenie co prawda mało świąteczne, ale zdecydowanie przyciągnęło fanów motoryzacji. Czytaj dalej

Na przekór strajkom, czyli ucieczka przed egzaminem aż do Azji

Cała Werona od miesiąca obklejona jest plakatami Festival dell’Oriente. Osobiście nigdy nie zachwycałam się Azją, ale jako że organizują już 9 edycję festiwalu we Włoszech znaczy, że wydarzenie jest warte uwagi. Padwa oddalona jest o jedyne 6 euro pociągiem, który niestety nie przyjechał (drugi strajk pociągów w tym tygodniu), ale podróż zaplanowałyśmy na dzień przed egzaminem, więc w imię ,,wszystko byle się nie uczyć”, dotarłyśmy coraz bardziej modnym zarówno w Polsce, jak i we Włoszech Blablacarem i jak zwykle… było warto!

Czytaj dalej