W samym środku Włoch

Przypadkiem, jak zawsze, trafiłam do miejsca, które na pierwszy rzut oka wydawało się urokliwym, ale dość spospoliciałym, włoskim miasteczkiem. Każda godzina w Rieti jednak, odkrywała nowe niespodzianki. Może to fakt dobrego marketingu ze strony mieszkańców, ale zdecydowanie odkryłam kolejną perełkę, przyćmioną przez pobliskie imperium.

Czytaj dalej

Jeśli kogoś kochasz, zabierz go do Werony

Najbardziej znana para na świecie? I nie mam na myśli Angeliny i Brada.

Najsłynniejsze miasto na oświadczyny? I nie jest to Paryż.

Loty do Werony, które normalnie tanimi liniami kosztują naprawdę niewiele w połowie lutego osiągają niebotyczne ceny. Dlaczego? Zakochani z całego świata lecą świętować w miejsce narodzin największego romansu wszech czasów – Romea i Julii.

Czytaj dalej

Boże Narodzenie jak kiedyś

,,Mieszkańcy gminy Diano Arentino pod patronatem władz lokalnych prezentują ,,Boże Narodzenie jak kiedyś” – żywa szopka, dawne smaki i tradycyjne rzemiosła wśród domów, uliczek i placów.”

Zaproszenie o takiej treści rozwieszone było w całej okolicy, a właścicielka domku, który wynajmowaliśmy gorąco zachęcała, abyśmy wpadli. Wpadliśmy i zdecydowanie nie żałujemy!

Czytaj dalej

Lost&Found – zagubiona blondynka w Turynie

Seria niefortunnych zdarzeń w Turynie nie skończyła się na biegu na samolot. Byłoby zbyt pięknie i nie byłoby o czym pisać. Po tygodniu spędzonym w Ligurii i dwudniowym pobycie w prowincji Biella (około 45 min od Turynu) wróciłam, aby wyruszyć w 10 godzinną podróż Turyn-Rzym, z małym problemem – bilet, który kupiłam był na przejazd w odwrotną stronę.

Czytaj dalej

Czym pachnie i jak smakuje Taormina?

To już ostatni post dotyczący mojego pobytu w Kalabrii. Nadszedł zdecydowanie czas na pożegnanie się z wakacjami i wraz z nim to nastąpi. Poza Wyspami Liparyjskimi, miałam też okazję odwiedzić Taorminę.
W zasadzie spędziłyśmy tam zaledwie kilka godzin, ale to wystarczyło, aby zakochać się w tym cudownym mieście, niczym wszyscy pisarze opisujący tę ,,perełkę Sycylii”.

Czytaj dalej

Venerdi Gnocolar – karnawał po werońsku

Niby to tylko 115 km, niby sąsiedni region, ale karnawał w Weronie to coś zupełnie innego niż karnawał wenecki. W piątek 13-stego lutego miałam okazje zobaczyć il Venerdi Gnocolar (Gnocchi’s friday, czyli kluskowy piątek). Werona to jedno z niewielu miast, które może pochwalić się starożytnym pochodzeniem karnawału, który opisywany był już w księgach z 700-nego roku. Chyba tak bliskie sąsiedztwo z Wenecją jednak sprawia że mało kto o tym słyszał.

Czytaj dalej